Stambulskie historie #1: Starszy pan

Od jakiegoś czasu zbieram takie minihistoryjki zobaczone lub zasłyszane w Stambule.

Pomyślałam, że się nimi z Wami podzielę, bo moim zdaniem pokazują ciekawe oblicza Turcji i Stambułu z troszkę innej strony.

W Stambule mieszkaliśmy w dość konserwatywnej dzielnicy, a nasz blok był na szczycie wzgórza. Lubiłam często wyglądać przez okno i patrzeć na to, co się dzieje na świecie (zwykle ograniczało się to do obserwowania osiedlowej watahy bezpańskich psów, bo właśnie niewielki tam panował ruch). Pewnego niezbyt pogodnego dnia zauważyłam starszego pana schodzącego ze wzgórza. Szedł on powolutku, co chwila robił sobie przystanki, a że nawet z laseczką ciężko jest iść po tak stromym wzgórzu, bacznie go obserwowałam, żeby mieć pewność, czy jest bezpieczny. Gdy w pobliżu przejechał samochód, starszy pan machał do niego. Na początku myślałam, że machał do znajomych, ale później machał również do innych samochodów. Trzecie auto z rzędu się jednak zatrzymało (na środku uliczki). Starszy pan „zbiegł” do niego, zagadał coś do kierowcy i wsiadł do tegoż samochodu. Okazało się, że chciał tylko podwózki w dół wzgórza i że najwyraźniej jest to dość popularna praktyka, bo kierowca samochodu nie wyglądał na zbyt zdziwionego.

To jest takie normalne, że zaczeka się na osobę starszą i poświęci te całe kilka minut i ociupinkę paliwa, żeby komuś pomóc bezpiecznie dotrzeć do celu. A Ty jak często się spotykasz z takim bezinteresownym zachowaniem wobec nieznajomych?